W poszukiwaniu zimy pognało nas 650 km , w samiutkie Bieszczady . Nie żebym za nią tęskniła , czy darzyła miłością , ale tam spoglądam na nią inaczej .
Biel zachwyca , mróz cieszy , a grzaniec smakuje wyjątkowo pysznie ;)
Siarczystych mrozów , zasp do pasa niestety nie było , ale cudowne i wyjątkowe towarzystwo Ewy i jej rodziny zrekompensowało braki :)
Teraz już tylko rozgrzewający grzaniec i gorące , tutejsze jedzonko ,ale o tym w następnym poście ;)
Zapraszamy
Miłego dnia
Jak na tę porę roku i góry, to faktycznie mało śniegu. Ale i tak pięknie!
OdpowiedzUsuńA ty w tej scenerii wyglądasz jak barwny motyl... :)
Góry o każdej porze roku zachwycają i ten brak śniegu to pewnie żaden problem.....;) życzę udanego pobytu..;)
OdpowiedzUsuń