Hej ,
od rana ciągle coś zajadam , popijam , popijam i zajadam , czuję się syta , a wcinam . Czyste obżarstwo .
Dzień zaczął się cudnie .......
poranna herbata , wyjazd do pobliskiego lasu " na grzyby " , bo jakże można jechać na grzybobranie o 9.30 ? Powiedźmy pojechałam na przeszpiegi , by wiedzieć gdzie udać się jutro z samego rana :) Łupy przywiozłam i suszę . Nie jest tego dużo , bo 5 prawdziwków i 2 maślaki :D Wiem , wiem , śmiechu warte ........... Na obiad nie było sosu grzybowego ( z wiadomych powodów) ,ale był kociołek bieszczadzki ;) Przepis dostałam od Ewy . Ciut go zmodyfikowałam , by był lżejszy :D Tak na prawdę , nie powinnam nazywać tego dania kociołkiem bieszczadzkim , gdyż oryginał gotuje się w żeliwnym kotle , którego jeszcze nie zakupiłam , dlatego radzę sobie jak mogę :)
gotujemy kilka ziemniaków w mundurkach , kroimy w ćwiartki i wykładamy na dno formy , kotła ,
2-3 kiełbasy , pokrojone w dość grube plastry podsmażamy z cebulą i wykładamy na ziemniaki , wierzchnia część zapiekanki to 2 opakowania mrożonych warzyw na patelnię . Całość posypujemy przyprawą znajdującą się zazwyczaj w paczkach z warzywami . Jeśli takowych nie było , lekko solimy , pieprzymy i posypujemy ziołami . Zapiekamy pod przykryciem ok 60 minut . W międzyczasie przygotowujemy sos czosnkowy .
Jogurt naturalny + 2 ząbki czosnku , sól i pieprz , majeranek i oregano .
Smacznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz