Dzisiaj piątek w dodatku trzynastego
,ten dzień w wielu tradycjach uznawany jest za dzień pechowy .Dla
mnie był to bardzo fajnie i aktywnie spędzony dzień.
Pogoda bajkowa -7 stopni,piękne
słoneczko no i oczywiście widoki.
Biorę plecak,aparat i narty,godzina
8.00 wyruszamy na trasę :)
Jest fajnie,ale troszeczkę zimno
.Zaczyna się podbieg oj ciężko mi to idzie,nary jadą w dół -
nie daję za wygraną ,staram się
robić dokładnie to co w telewizji oglądając biegi . Dociera do
mnie,że to nie jest takie łatwe :( trzeba się dobrze
pomęczyć.Udaje mi się ,ale jestem zadowolona ,teraz to już tylko
zjazd w dół,a to najprostsze co może być.Niestety znowu się mylę
jadę rozpędzona w dół,narty odmawiają posłuszeństwa,śmierć w
oczach bo jeszcze chwilę zakręt i drzewa.Oczywiście ledwie o tym
pomyślałam a już byłam na drzewie.Po paru godzinach doszłam do
takiej perfekcji,że na koniec udało mi się zjechać bez upadku.
Prze prze prze ....cudownie :D
OdpowiedzUsuńDoczekać się nie mogę kiedy założę na nogi narty Marcina ,hehehehee. Ewa , jeszcze chwila i wytarzamy się w śniegu :D
Wiola oj wytarzamy :)
OdpowiedzUsuńDla tak cudnych widoków gotowa bym była też sie pomęczyć na tych nartach (chociaż nie umiem jeździć) ;)
OdpowiedzUsuń