Z niepokojem otworzyłam rano drzwi , niby wiedziałam czego się spodziewać ,ale bez zaskoczenia się nie obyło . Jak to Ewa powiedziała " troszkę sypnęło ,ale Wiola , ja dziś brodziłam w śniegu po pas " No wiadomo , nasza zima nijak ma się do zimy w Bieszczadach :) Tak jak wspomniałam , bez zaskoczenia się nie obyło ......
Drzwi zasypane do połowy i buch zaspa w domu :) Narzuciłam coś na plecy , złapałam rękawice , pierwszą lepszą czapkę i zabrałam się za odśnieżanie . Hm , ciężka robota , nie powiem ,ale frajdy co niemiara :D Wszystko za sprawą mojej kochanej , wiernej psicy Paris :D Miłośniczka zimy doczekała się śniegu , a nawet zasp . Szaleństwo , bieganina , kulanie nie miało końca . Dopiero jak śnieg obkleił mordkę , a wiszące włosy zaczęły ciążyć , zdecydowała się zakończyć hasanie . Obrałam z sopelków moją małą psinę , sparzyłam herbatę z imbirem i zabrałam się za zupę . Po 30 minutach już zajadałam się pikantnym barszczykiem :) To idealna zupa na rozgrzewkę .
Polecam .
Pysznie wygląda ten barszczyk :)
OdpowiedzUsuń